poniedziałek, 2 stycznia 2017

Podsumowanie roku. Może być tylko lepiej.

Końcówka roku szalona. Szalona, jak każda, bo zakończona Sylwestrem, który huczny był tylko z perspektywy strzelających petard nad naszym domkiem. Oj bawią się ludziska na wioskach.
Z dzieciakami mieliśmy piękne widoki z okna. 
Życzenia. Spać. 
Żeby rano wstać o rok starszym. Niektórzy się cieszą. Ci młodsi :(


A co u mnie w ubiegłym roku się działo?
Działo. Wiosną twarda decyzja o przeprowadzce z miasta na wieś. A że wiosna majowa to była, okoliczności przeprowadzki umilała pogoda, zieleń budząca się do życia, zapachy, kolory, ptaszyny śpiewające. A potem to co lubię najbardziej czyli urządzanie. Mały szybki remoncik. I mój ukochany styl vintage wyglądający z każdego zakątka. Do tego w oryginale.

 

Miałam takie marzenie, żeby mieć Pracownię gdzieś na prowincji, w spokoju, z miejscem na warsztaty pod chmurką, takim dla każdego, ze swobodą bycia.


Potem nastał czas intensywnej pracy. Dużo projektów zrealizowanych, dużo zadowolonych klientów. Każdy nowy pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Się nie chwaląc. 


Jednocześnie poprowadziłam upragniony remont swojego domu. Ponieważ nie zabrakło w nim także moich farb, postanowiłam podzielić się z Wami moimi osobistymi zakątkami w serii postów Jak mieszka Pani od farb ... Będzie c.d.


Podjęłam się kolejnego nowego wyzwania. Trudnego, bo to ciężka fizyczna praca, ale także trudna, bo kryje tyle zagadnień do opanowania, wymaga cierpliwości. Złapałam bakcyla i poszło. Uwielbiam tapicerowanie. Moja nowa pasja. Nabyłam drogą kupna nieco sprzętu a'la professional. Do buczącego  w salonie,  co godzinę kompresora rodzina przyzwyczaiła się dość szybko. 
Pracy dużo, przyjemności jeszcze więcej. Ten cudny fotel wykonała moja współ-tapicerka Kalina ;) Już niedługo prezentacja moich dokonań.




Ale nie cały roczek było tak kolorowo i fajowo. Niestety przydarzyła się sytuacja mało a'la professional. Ach człowiek całe życie się uczy, z przerwami, dostając po dupie. Roztaczanie kolorowej wizji przyszłości i współpracy zakończyło się wielkim rozczarowaniem. Niestety niektórym pasja już nie wystarcza, a kasa przysłoniła właściwy cel. 

Mając jednak wielkie poczucie odpowiedzialności wobec klientów i zobowiązania postanowiłam jednak nie przejmować się tą ... hmm sytuacją? i działać dalej. Po swojemu, powolutku. Trzymając się powiedzenia, że KARMA wraca. Bo wraca.

A wracając do przyjemnych historii dzięki swojej pracy poznałam parę fajnych osób.  Z niektórymi połączyła mnie wspólna praca i pasja. 

Będę szczera: długo się wahałam czy napisać tego posta w takiej postaci. Zwłaszcza w tej części z goryczą współżycia biznesowego. Ale nie ma co się oszukiwać. Lajf is brutal. Nie ominęło i mnie. Do tej pory odkrywałam przed Wami tylko sprawy technicznie farbowe. A tu taki lajf. 
No i koniec na dziś. 

Jest nowy rok. Idzie nowe. Oby nie "ta" dobra zmiana, bo od niej mam jeszcze większe ciary.  

Ela, Kalina, Kasia, Maciejka, Beata, Dorota, Ulka. To moje nowe miłości i plany na ten rok.

do następnego
Wioletta




1 komentarz:

  1. Kobietko masz moc i niech Twe plany się realizują. Uwielbiam Ciebie i miejsce, które stworzyłaś, D...

    OdpowiedzUsuń