niedziela, 19 lutego 2017

Jak mieszka Pani od farb - sypialnia art deco(r)

Kontynuacja metamorfozy domu weszła na wyżyny. W przenośni, na wyższe kondygnacje raczej. Kolejny etap to sypialnia. 
Nad sypalnią długo się zastanawiałm. Szukałam odpowiednich mebli lub odpowiedniego stylu. Odpowiedniego, czyli takiego, który byłby tylko mój, indywidualny, takiego, którego na pewno nie ma nikt inny. 
Sypialnia nie jest łatwym pomieszczeniem, choć jest duża: 35 m2. Mieści się na piętrze ze skosami, więc dwie spore ściany kolankowe są niższe, ze ściętym sufitem. W jednym skosie jest Velux. Na ścianie prostej są drzwi, na przeciwległej szczytowej są podwójne drzwi balkonowe z wyjściem na taras. Niby duża, ale mało ustawna. Zmusza do pomyślunku, stąd tak trudno dobrać meble. Do dziś urzędują tam meble z Ikei. Ich dni są policzone. 


Uwielbiam styl vintage, ale artdekowskie kredensy, szafy mnie nie przekonywały. Za duże, za proste, za gładkie i toporne. Jeden atut taki, że bardzo pojemne. Chciałam mieć jedną dużą szafę, komodę, do tego stół, krzesła i łóżko. Koniec. Od dawna byłam w posiadaniu takiej komody. Nudnej. Sam kolor, nawet mocny nie rozwiązywałby sprawy. Jak dodać jej elegancji i szyku? Dekorem!


Własnoręcznie zrobionym, odlanym dekorem gipsowym. Przyklejone dwa do zewnętrznych drzwiczek. Z pomocą w dalszej metamorfozie przyszły  mi cudowne farby kredowe #VintagePaint od Jaoanny d'Arc, które sprzedaję w swojej Pracowni.


Piękny stonowany szaroniebieski kolor idealnie wpisuje się w całą przyszłą stylistykę. Dekory pozwoliły mi uniknąć efektu starej babcinej komody. Szyku zadają stylowe tapicerowane meble i dodatki. 



Anioły także są naszym dziełem, własnoręcznie odlane z gipsu, do kupienia w Pracowni. 


W przygotowaniu aktualnie jest także szafa. Już nie mogę się doczekać kiedy się w niej zamelduję.

Do następnego spotkania
pozdrawiam
Wioletta




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz